Małżeństwo na nowe czasy

Korzenie wielu niepowodzeń tkwią w tym, że wyrusza się w drogę małżeńskiego życia nie wiedząc, dokąd ona prowadzi. Jak bowiem wytłumaczyć inaczej fakt, iż życie osób, które w wielu dziedzinach osiągnęły wysoki stopień dojrzałości, w tej akurat uschło przed wiosennym rozkwitem? Wydawałoby się, że zarówno w tym, jak i w innych podstawowych aspektach naszej egzystencji ten, kto wie dlaczego się żyje, powinien też wiedzieć jak.

Dlatego koniecznie trzeba mówić o nowych czasach: o epoce, w której wszyscy przestaniemy narzekać na to, że sprawy mają się źle i zabierzemy się do budowania własnej rodziny. Nie ma innego sposobu na to, by skończyć ze „źle kochanymi”, jak i zacząć zwiększać liczbę „kochających dobrze”.

Doskonały przewodnik dla narzeczonych, nowożeńców i małżonków z różnym stażem!

Od naszej rozmowy minęło ponad dwanaście lat. Zwierzałem się wówczas przyjacielowi, człowiekowi bardzo inteligentnemu, że bardzo pragnę napisać coś o małżeństwie.
– Od ilu lat jesteś żonaty? – zapytał mnie. Odpowiedziałem, że już od ponad osiemnastu.
– Poczekaj, aż będziesz miał przynajmniej trzydzieści lat stażu małżeńskiego...
Nic nie odpowiedziałem, ale zapamiętałem sobie tę uwagę i dotrzymuję terminu.
I to jest powód, drogi czytelniku, dla którego czasem podnoszę głos i moje słowa mogą wydawać się krzykiem. Powstrzymywałem je – przynajmniej niektóre z nich – przez ponad trzydzieści lat...

Fragment Wstępu