Jeśli stojąc nad Wielkim Kanionem, myślisz tylko o tym, by zrobić sobie selfie - ta książka jest właśnie dla ciebie!
Przyzwyczaiłeś się do całkowitej kontroli nad swoim życiem? Wykupiłeś już ubezpieczenie, na wypadek gdyby zdarzyło się coś nieprzewidywalnego? A co, jeśli Pan Bóg szykuje dla ciebie prawdziwą burzę?
Najwyższy czas podnieść głowę znad ekranu telefonu i przyjrzeć się temu, co ponad nami. Nie jesteśmy w centrum świata, a Bóg nie jest poczciwym i dobrotliwym staruszkiem. Tylko odkrywając prawdę o sobie w relacji z prawdziwym Bogiem, możemy odzyskać wrażliwość na dobro i zacząć dostrzegać piękno. Przyszedł czas, by wyrwać się z religijnej strefy komfortu! Jesteś na to gotowy?
Wszystko zaczęło się od niespokojnego spojrzenia na morze - notował stojący na półwyspie Athos Johannes Hartl. „Całymi dniami, pogrążeni w modlitwie, wędrowaliśmy w ciszy. Dziś mieliśmy wyjeżdżać”.
Dlaczego to zdanie jest kluczowe? Bo wszystko, co Hartl pisze, ma źródło w tym modlitewnym wędrowaniu. W ciszy, uwielbieniu, zachwycie, adoracji. Na szczęście Niemiec nie zna popularnej nad Wisłą piosenki: „Panie Jezu, nie oddamy Cię nikomu”, ale dzieli się z innymi owocami spotkań z Najwyższym.
Marcin Jakimowicz „Gość Niedzielny”